sweter, chystka, torba, conversy - sh
spódnica - szyta przez krawcową
Dzisiejszy dzień był bardzo intensywny. Już o 8:30 wyjechałyśmy z mamą z domy, żeby około 11 móc już oglądać kwiaty, a było ich mnóstwo! Od zwykłych tulipanów, po egzotyczne dzbaneczniki. Paleta barw i zapachów. Nie obyło się bez kupienia paru roślinek do mojego (i tak bardzo zakiweconego) ogrodu. Potem pojechałyśmy na małe zakupy. Upolowałam skórzane trampki, melonik i kolczyki (na zdjęciach wyżej). Szczerze mówiąc, to kolekcje w sklepach obecnie mnie nie zachwycają. Straciłam też już trochę wprawę w robieniu zakupów w 'normalnych; sklepach, wolę moje lumpeksy;). Na obiad udałyśmy się do wegeteriańskiej restauracji Amar. Pyszne jedzienie, relaksująca muzyka, pełen chillout. Zdjęcia są wyżej (przepraszam, ale o robieniu zdjęć rzypominało mi się dopiero wtedy, kiedy już wzięłam parę gryzów potrawy, stąd takie zdjęcia haha). Na końcu pojechałyśmy do innej galerii, bo chciałam zabaczyć kolekcję Lany del Rey dla H&M, niestety jej nie było. Jeszcze McFlurry w McDonaldzie i można jechać do domu.
Lubię takie dni w dużym mieście, kiedy mogę się trochę odrwać, a nie tylko latac zdesperwoana po sklepach i ddenerwować się, że nic na mnie nie pasuje.