wtorek, 30 października 2012

41. Shopping






W zeszłą sobotę byłam w Poznaniu na zakupach, czyli to, co tygryski lubią najbardziej;). Kolekcje w sieciówkach jakoś mnie nie zachwyciły. Wszystko już powoli mnie nudzi - moro, ćwieki no ileż można?! Za to miejscem, które mogę polecić jest Priscilla - vintege shop. Atmosfera naprawdę świetna, a ubrania, no cóż - jeszcze lepsze! Wielkim plusem jest to, że w sklepach tego typu każdy ciuch jest niepowtarzalny, nie ma monotonii, która tak denerwuje mnie w sieciówkach.

sobota, 27 października 2012

40. It's so cold


kurtka, szorty, sweter - sh
buty - converse


Chyba jedno z moich ulubionych połączeń, choć nóżki już trochę marzną, ba nawet bardzo! Czas wyciągać futrzaki, czapki i rękawice, nie ma co! Dzisiaj nawte śnoeg padał, a ja w tej całej auże poczułam nastrój świąt ;). Przecież pada śnieg, a w sklepach pełno już świątecznych dekoracji i słodyczy. Może czas już kupić choinkę?

czwartek, 25 października 2012

39. Summertime sadeness



I got my red dress on tonight
Dancin' in the dark in the pale moonlight
Done my hair up real big, beauty queen style
High heels off, I'm feelin' alive

Oh my God, I feel it in the air
Telephone wires above are sizzlin' like a snare
Honey I'm on fire, I feel it everywhere
Nothing scares me anymore


Zakochałam się w niej <3.

poniedziałek, 22 października 2012

38. foggy



kurtka, spodnie - NewYorker
koszula, buty - sh

Świat spowiła mgła. I nie chce nas opuścić, zdaje się, że zabawi jeszcze tu trochę. A ja? Słucham dużo muzyki i marzę ... O moim życiu w Londyńskim romantyźmie i o tym, że bardziej pasowałabym tam. Żyłabym w jednym z domków w niekończącej się uliczce. Popołudniami przeżywałabym nieustanne nieszczęśliwe miłości i opisywałabym to w coraz to nowych książkach. Parę lat później popełniłabym samobójstwo ot tak, dla mody. Przecież lekarstwem na wieczną młodość jest młoda śmierć, umarłabym, żeby wzbudzić wpółczucie i podziw ludzi. Pewnie wielu młodych poszłby moimi krokami, bo przecież umrzeć tak szlachetnie...

Wy też macie takie soje marzenia?

sobota, 20 października 2012

37. Warsaw (day three)


Ostatni dzień w Warszawie. Wracać się nie chcę. Łzy napływały mi do oczu, kiedy mijałam tablicę z napisem Warszawa i zmierzałam do mojej dziury.
Zobaczyliśmy tylko Muzeum Powstania Warszawskiego, które jest niesamowite. Wcześniej nie myślałam, że Polska musiała przejść przez tak wiele, nasi przodkowie musieli wylać tak wiele krwi po to, abyśmy mogli mieszkać w wolnym kraju. Wrażenie nie do opisania.

czwartek, 18 października 2012

36. Warsaw (day two)


Drugi dzień zaczęliśmy deszczowo. Bardzo deszczowo. Wychodziłam ze schroniska niezadowolona. Oczywiście nie zabrałam parasola. Reszta dnia miała nam mijać w raczej mokrej i nieprzyjemniej aurze. Ale tak nie było...
Zaczęliśmy od zwiedzania zamku królewskiego. Miło, ciepło, sucho nareszcieeee. Potem mieliśmy w planie łazienki, starówkę, krakowskie przedmieście, grób nieznanego żołnierz. Wszystko na powietrzu! Aż mnie dreszcze przechodziły na myśl o moknięciu przez tyle godzin. Na szczęście okazało się, że przez czas naszego pobytu w zamku zdążyło się rozpogodzić i ruszyliśmy na podbój Warszawymuskani promieniami słońca. Dzień był baardzo intensywny. Zdołaliśmy naprawdę wiele zobaczyć, zaczynając na zabytkach, a kończąc na Gienku ;). Po takiej wyprawie chciałoby się tylko spać, ale nauczyciele zaciąglneli nas jeszcze do kina na 'Niewiernych'. Oglądaliście może? Ja zdecydowa nie NIE POLECAM. Wprawdzie śmiechu było sporo, aczkolwiek nie za sprawą dobrych żartów, tylko, jak to młodzież ma w zwyczaju zrywaliśmy boki na scenach 'dla dorosłych', a było ich sporo. Praktycznie przez cały film. Muszę podkreślić, że to nie my, tylko panie nauczycielki wybrały akurt ten tytuł. Ciekawe...
Kończąc muszę przyznać, że dzień zaliczam do jak najbardziej udanych. Kocham Warszawę, a możliwość spacerowania o niej przez cały dzieć to dla mnie cudowna rzecz;)

poniedziałek, 15 października 2012

35. I fell in love whit the city... (day one)





'I fell in love with the city
At first sight it looked pretty
We used to share the same love for grey
Through the blanket of clouds
It wasn't easy
To be sure that the sun will come back'

Warszawa... W skrócie ujmę to tak. Miłość od pierwszego wejrzenia. Byłam tam już wcześniej, ale wszystko na szybko, zwiedziłam głównie lotnisko. Tym razem było inaczej. Już od pierwszego dnia nękałam mamę sms-ami typu : 'Co skłoniło by cię do zmiany miejsca zamieszkania?' albo 'Muszę tutaj mieszkać!'. Oczywiście moje błaganie spotykały się z dezaprobatą, bo to ruch za duży, to znowu za drogo. Popracuję nad tym jeszcze... Tam jest zupełnie inaczej niż w moim małym mieście bez jakichkolwiek perspektyw. Ludzie, atmosfera, kultura - to wzystko tworzy niesamowitą atmosferę. Z tego miasta nie chce się wracać, ba ono uzależnia!

Co do dnia pierwszego. Po nieprzespanej nocy spędzonej w autobusie udaliśmy się do Kopernika. To miejsce jest niesamowite! Pozostawia naprawdę wieeeelkie wrażenie! Potem czekały na nas ogrody na dachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, potem Pałac Kultury. Widok na Warszawę niesamowity! Później ostatkiem sił poszliśmy do Złotych Tarasów. Mieliśmy na nie tylko godzinę, więc tylko pooglądałam  wystawy. Oczywiście najbardziej uległ mi TopShop. No ale ceny... Noc spędziliśmy w ośrodku, było wesoło ;)
 
 

wtorek, 9 października 2012

33. New favourite jacket



kurtka - stara katana + skórzane nogawki spodni + pani krawcowa ;)
spodnie - House
kapleusz - H&M



Wygrzebałam z głębi szafy starą katanę, w lumpekisie znalazłam za duże skórzane spodnie, zaniosłam do krawcowej i tak oto kosztem ok.50zł mam świetną kurtkę. Takie same potrafią w sieciówkach kosztował nawet ponad 200zł. Jestem baardzo zadowolona, że udało mi się stworzyć 'tańszą wersję' ;)
Mam na sobie też burgundowe spodnie, kolor ten zawładnął moim sercem na dobre! Jest kwintesencją jesieni.

Miłego tygodnia!

niedziela, 7 października 2012